Strony

28 lipca 2011

Pan Jatownik na ujlopie. Czyli cz.2

Kupiliśmy "makaron" aby było na czym pływać no i rękawki i tak wyposażeni pojechaliśmy wczoraj (jak co wtorek) z naszym małym Pływakiem na basen (Kubuś oczywiście już dzień wcześniej nie mógł się doczekać wyjazdu).
No i już po wejściu na basen pierwsze rozczarowanie "a gdzie Pan Jatownik?"

Wytłumaczyliśmy synowi, że Pan teraz ma urlop i jak z niego wróci to znowu będziemy z nim pływali. Oczywiście naszą przygodę z wodą musieliśmy zacząć standardowo od "Pingwinka"(śpiewana zabawa dla dzieci często pojawiająca się na zajęciach) Kubuś dzielnie pływał, ćwiczył nawet udało siego namówić na jeden skok (chyba w sumie można by to tak nazwać) do wody. Na "makaronie" pływał wspaniale nie domagając się niczyjej pomocy ale jak założyliśmy  mu rękawki to na początku musiałam trzymać syna za...
uszy (hi hi na zajęciach tego nie praktykujemy, ale może trzeba zacząć jak przynosi efekty :P) aby nie utonął. W sumie w głębokiej wodzie wytrzymał 45minut i naprawdę dzielnie ćwiczył. Na zakończenie tradycyjnie poszliśmy popluskać się na płytką wodę, gdzie Kubuś dzielnie sam "pływał" na brzuszku i na pleckach, ćwiczył rączki i nóżki. Później dzielnie zjadł porcję frytek  (za Pana Jatownika (tak tak bo pewnie na urlopie go nie karmią))
Niestety po wyjściu z wody aż do samego zaśnięcia już w domu co chwila powracał temat Pana Jatownika.
"A djaczego nie było Pana Jatownika?"
"A po co Pan Jatownik musi być na tym głupim uljopie?"
"A kiedy Pan Jatownik wjóci?"
"A djaczego nie mogłem popływać z Panem Jatownikiem? Przecież ja tak
stjaśnie kocham kocham z nim pływać ... " itd itp (generalnie Kubuś wszystko
co chce to to "stjaśnie kocha kocha" :) )
Jednym słowem zostało nam jeszcze 6 wtorków odpowiadania na pytania o Panu Jatowniku. Mam nadzieję, że to szybko zleci i że od września syn będzie mógł na nowo uczestniczyć w zajęciach które przecież tak "stjasznie kocha kocha" :) (My również mamy taką nadzieję)

Serdecznie pozdrawiam
Mama Kubusia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz